The places inside me that i find
And I don't know how we
Separate the lies here from the truth
And i don't know he we
Woke up one day somehow thought we knew
Exactly what we're supposed to do"
/Rise Against/
Spacery mają to do siebie, że zmuszają nas do głębszych przemyśleń, albo raczej ułatwiają nam wypowiedzenie myśli, których nie mamy odwagi wypowiedzieć przy porannej kawie, w szkolnej ławce, albo w czasie przerwy między zajęciami. A gdy jesteśmy z drugą osobą, działają trochę jak alkohol tyle, że wtedy mamy świadomość tego co mówimy.
Kiedy mówię spacer, widzę dwie odmiany.
Deszcz kojarzy się raczej ze smutkiem, ale ostatni deszczowy spacerek, chociaż krótki był jednym z najprzyjemniejszych...

Ale częściej wybieram się na ten drugi, zupełnie odmienny od pierwszego, typ przechadzek.
Ten pełen melancholijnych myśli, przepełniony żalem i goryczą, smutkiem...
Tu w myślach widzę, ciemną drogę w środku nocy, ale niebo pełne gwiazd, takie jak je tamtej nocy zapamiętałam. Widzę ciemną taflę jeziora, otuloną gęstymi drzewami. Widziałam tamto miejsce setki razy, ale wtedy było najpiękniejsze, spomiędzy łez.
Pamiętam też ten spacer w kwietniu. Było tak ciepło i przyjemnie, już można było poczuć jak blisko jest lato, a ja czułam jakbym zaraz miała umrzeć, tak bardzo bolały mnie szczęśliwe wspomnienia.
Wtedy coś sobie obiecałam...
Trochę śmieszne wydaje mi się to, że część, a w zasadzie większość pragnień wypowiedzianych na samotnych spacerach, spełnia się. To pewnie tylko taki zbieg okoliczności, myślisz o czymś, a tydzień później to się urzeczywistnia. A może magia istnieje ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz