wtorek, 9 września 2014

Bez tytułu 12

***
W otchłani rozpaczy
młody anioł znika
spada ...
Skrzydła oddał miłości swojej
by ta żyć mogła
a teraz
samotny
umiera w ciemnościach
i chłód go ogarnia,
wpełza po kościach,
ale anioł nie czuje zimna wcale 
bo serce wciąż gorące, żywe
bije
i myśl mu jedna przyświeca
dla niej warto ...


***
Setki twarzy widzę co dnia
Setki uśmiechów mijam po drodze
Tyle głosów słyszę
Tak wiele par oczu się we mnie wpatruje

ale Jego twarzy już nie widuję
już uśmiechu nie widzę
Jego głosu nie słyszę
oczy nie patrzą, i nigdy nie spojrzą

bo Jego już nie ma
w moim życiu

środa, 16 lipca 2014

Znowu...?


Mówią, że czas leczy rany.
To nie prawda.
Czas ich nie leczy, on tylko uczy nas, jak żyć z nimi i bólem, który powodują...
W końcu przyzwyczajamy się do nich i nie odczuwamy tak bardzo... aż do chwili gdy ktoś zada nową, podobną ...

14.07.2014r. - kolejny przyjaciel odchodzi. I choć jest tak blisko, to jest już dla mnie nieosiągalny ...

piątek, 11 lipca 2014

Bez tytułu 11

                                                                                                        Nieważne gdzie..., 09.07,2014 rok
***                                                                                                    
Zamykam oczy
mając nadzieję,
że powieki
tamą dla łez
się staną
ale nic z tego
złudna nadzieja
strumienie żalu
ciągle płyną
i nie ustają.

Zamykam serce
by już nikt więcej
nie wkradł się do niego
nie odebrał mi nic cennego
nie rozkochał mnie w sobie
nie rzucił jak kamień w wodę.

Zamykam duszę
by ból nie był już widoczny
tak jak smutek kiedy patrzy się komuś w oczy
Zamykam ją
by w samotności
przemyśleć swe błędy
by w milczeniu
rzucić się w morskie odmęty.

poniedziałek, 26 maja 2014

Kilka słów bliżej


Bardzo chciałabym napisać dzisiaj o czymś przyjemnym, wesołym, o jakimś uśmiechniętym momencie mojego życia, ale nie mam na to siły.

Czuję się trochę, jak jaskółka, która zbyt długo latała i teraz jej skrzydła omdlewają, a ona sama nie ma już siły by lecieć dalej, więc, na razie powoli, zaczyna spadać.

Przeczytałam dzisiaj książkę Michaela Thomasa Forda "Notatki samobójcy", nawiasem mówiąc przeczytałam ją po raz trzeci, bo bardzo mi się spodobała i wywarła na mnie naprawdę duże wrażenie.
Opowiada o piętnastolatku, który próbował popełnić samobójstwo i z tego powodu trafił do szpitala, na oddział psychiatryczny na półtora miesięczną terapię. Książka jest opisem tej terapii i tego co przydarzyło się nastolatkowi.
Choć Jeff jest głównym bohaterem, to bardziej zainteresowała mnie inna postać - Sadie - rówieśniczka Jeffa i również pacjentka w szpitalu. W pewnym sensie była bardzo podobna do chłopca, tyle że on ze szpitala wyszedł, a ona nie. Kolejna jej próba była skuteczna.
O ile problem Jeffa został ujawniony i był możliwy do rozwiązania, to powód dla którego Sadie również odbywała terapię, pozostał nieznany. Dlatego bardzo mnie ona zaciekawiła. Może ona go po prostu nie miała. Może zwyczajnie była nie szczęśliwa...?

Ja myślę, że w pewien sposób rozumiem osoby odbierające sobie życie i te które się okaleczają, bo czasami czuję się bardzo podobnie. Ta beznadzieja, smutek, bezsens, przygnębienie... nie są mi obce...
Czasami mam ochotę wyjść na spacer i nie wrócić, po prostu iść, albo położyć się i tak leżeć w nieskończoność, po prostu leżeć. Czasami wystarcza, rozmowa z Łososiem albo Misią czy Młodym albo drzemka, ale najczęściej to nic nie daje i dalej czuję, że w środku prócz melancholii i łez, nie ma nic

To chyba tyle na dzisiaj...

P.S.
Nie potrzebuję, żądnej terapii, ani niczego w tym guście.

piątek, 2 maja 2014

Bez tytułu 10



***
Cienie przeszłości,
mroki tajemnic,
a wśród nich
światełko tli się nadziei

Chłód w uśmiechach jednych,
złość w spojrzeniach drugich
i ciepło Twego serca,
co duszę mą ogrzewa

Gdy zamknę oczy,
widzę tylko Ciebie,
w sennych marzeniach pogrążona,
wtulona jestem w Twoje ramiona.


 ***
Najpierw gwar,
głosów różnych chór,
tam światło,
a tu ciemność,
słychać dzwonek,
potem drugi,
powoli milkną ludzie,
serce przez chwilę bije szybciej,
dzwonek trzeci,
a potem już tylko,
ciszę słyszę,
kurtyna się unosi,
odwrotu dla mnie nie ma,
teraz tam panuje ciemność...

Orkiestra nareszcie rozbrzmiewa,
a ja
biorę wdech i śpiewam...

środa, 30 kwietnia 2014

Bez tytułu 9



***
Głos lasu słyszę,
zamieniam się w ciszę,
uciekam myślami w inny świat.

Po niebie czystym płynę,
uciekam od tego co sprawia, że ginę,
odnajduję swój srebrny nóż.

Pozwalam by czerwień okryła mnie całą
i razem z moją duszą małą,
wspomnieniem i przeszłością się staję.

Po drodze długiej się rozstaję,
z tymi co kocham, i tymi co ich ranię.

Swój los wreszcie odmieniłam,
i w ostatnim - pożegnalnym - ukłonie się pochyliłam.



***
Schody opustoszałe
z jednym tylko krzesłem na szczycie
naznaczonym czekaniem

Echo ludzkich głosów
co wybrzmiewa jeszcze w pustce
dodaje mi otuchy
i wypełnia mą duszę

Samotna siedzę spoglądając na mebel
przywołując w swojej pamięci
wspomnienie Twojej osoby
siedzącej na krześle.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Teraz


Siedziała na gałęzi wiekowego drzewa, oparta o jego pień. Prześwitujące przez liście promyki słońca delikatnie łaskotały ją po twarzy. Wiatr łagodził popołudniowy upał ostatnich dni lata.

Na małej gałązce przysiadł błękitny motyl. Na chwilę zatraciła się w jego widoku.
Czas płyną, ale ona tego nie zauważała... - ma przed sobą całą wieczność, więc po co liczyć minuty...?
Od zawsze brakowało jej na wszystko czasu, aż do teraz. Tego pięknego dnia zdała sobie sprawę, że może zrobić wszystko, że nie musi rezygnować z jednych marzeń na rzecz innych... Przez chwilę była naprawdę bardzo szczęśliwa, ale po chwili uświadomiła sobie, że jej bliscy nie mają tego "szczęścia", nie mają wiecznego życia. Oni wszyscy przeminą, zostawiając ją samą, a ona nie może nic na to poradzić... Nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Wojny? Rozwój czy upadek technologii i cywilizacji? Czy za 100 lat będzie miała dokąd pójść? Czy będzie miała kogoś, kto będzie przy niej...? Teraz zaczęła się bać. Nie chciała zostać sama, nie chciała wszystkiego stracić.

Z rozmyślań wyrwał ją ten wesoły, kojący głos. Ten głos którego zapewne będzie jej brakować najbardziej. James...

Zeskoczyła z gałęzi stając na przeciw jego tak że dzieliły ich tylko centymetry...

- Boję się. - Wypaliła bez namysłu. - Nie chcę zostawać sama. Nie chcę Was stracić.
- Nie bój się. - Odpowiedział spokojnie spoglądając jej w oczy.
- Ale... - nie pozwolił jej dokończyć.
- Nie bój się - powtórzył - Nie przejmuj się tym. Nie ważne co będzie kiedyś, za 1000 czy za 100 lat. Nie liczy się nawet jutro. Ważne jest to co jest teraz. - Wendy uspokajała się powoli.
- A co jest teraz...? - niepewnie spytała.
- Teraz jesteśmy My. Rozumiesz... - odpowiedział podkreślając "My". - Ty i Ja. I nie ważne jak będzie jutro. Czy będzie jutro. - Uśmiechnął się. Jaki słodki on miał uśmiech. Ta beztroska i siła bijąca od niego. - Ważne jest że teraz jestem obok Ciebie i że Cię kocham... - a po tych słowach wszystko inne straciło znaczenie. Byli tylko On i Ona. Na tym miękkim kocu, pod rozłożystym drzewem. Byli tylko Oni i należeli tylko do siebie.

sobota, 8 marca 2014

***


     
My, jesteśmy tylko statkami, bez wioseł i sterów, płynącymi do różnych portów, a życie jest nieprzewidywalnym oceanem. Nie mamy wpływu na to, dokąd nas poniesie... 

                                                           Z życzeniami bezpiecznej podróży 
                                                                                     Lirian Covenant 



wtorek, 4 marca 2014

Bez tytułu 8


***
Na motylich skrzydłach szybuję,
słuchając porannego śpiewu słowika.
Ciepłym blaskiem słońca się upajam
i duszę swoją naprawiam.

Czuję jak chłodny wiatr
muska moją twarz,
gdy w południe zasypiam
na leśnych mchu.

A gdy wieczór przychodzi,
znikam gdzieś we mgle,
z zamiarem powrotu
w strony swoje, - od dawna wymarzone.

 
***
W chwili gdy zamykam oczy,
wszystko jest inne.
Nie twierdzę, że lepsze
po prostu inne.

Niebo w dzień pokryte
lazurową farbą,
ze słońcem złocistym
śmiejącym się po środku.

Zieleni się ziemia
i śmieje do nieba
bo nic więcej do szczęścia
jej już nie potrzeba.

A ludzie idą drogą
wolniej, spokojniej,
uśmiechając się czasem
pod nosem.

Wolni od problemów
Cieszący się każdą drobną rzeczą...




poniedziałek, 3 marca 2014

Czy...


         Widzisz ogród pełen barwnych kwiatów, roztaczających zachwycającą woń. Piękne są... wszystkie. Różnią się od siebie, nie ma dwóch identycznych, każdy z nich jest niezwykły na swój sposób. Kochasz je... ale, prawda jest taka, że nawet nie zauważysz, gdy jeden z nich zniknie...















         Kiedyś była na tym świecie dziewczynka. Z duszą barwną jak te kwiatki. Coś sprawiało, że ciężko było jej znaleźć przyjaciół. W jednym momencie ludzie rozmawiali z nią, śmiali się, a już chwilę później traktowali ją, jakby w ogóle jej nie było. Dziewczynka mimo wszystko się uśmiechała, tryskała radością. W głębi siebie starała się zrozumieć dlaczego tak jest. Niektórzy twierdzili, że sama jest sobie winna, bolało ją to, ponieważ naprawdę się starała. Któregoś dnia stwierdziła, że jeśli zniknie to nikt tego nie zauważy.

Czy ma rację, a może się myli...? 

Jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji...
                 co może zrobić...?
                                                                                         




niedziela, 2 marca 2014

Moja gwiazdka...


Zasypiam spoglądając przez okno. Nocne niebo pochłonęło w swoim mroku strzeliste iglaste kopie rycerzy ziemi. Z pomiędzy gałązek nieśmiało prześwitują  lśniące, srebrne punkciki. Jeden z nich się wyróżnia. Jest jaśniejszy, otoczony bladą poświatą - moja gwiazdka - jest ze mną zawsze. Prowadzi mnie w chwilach niepewności, podtrzymuje na duchu, gdy Filary są daleko.
Mam wiele pięknych wspomnień z nią związanych nocną łzą wzrószenia.

Na świecie jest wielu ludzi, a wśród nich pewna mała dziewczynka.
Któregoś wieczora, siedząc na balkonie, wpatrywała się, w tak jak ja teraz, w gwiazdy. I wtedy ją zobaczyła - pierwsza spadająca gwiazda w jej życiu.
Ludzie widząc spadającą gwiazdę myślą życzenie " chcę...", ona poprosiła "Proszę Cię przynieś mi prezent, który uczyni mnie szczęśliwą."
Ta noc była dla niej wyjątkowa...

Lata mijały. Z dziewczynki, małego dziecka, wyrosła dziewczyna żyjąca marzeniami o szczęściu i nadziei na miłość, trwająca w przekonaniu, że jej prośba kiedyś zostanie spełniona. - I tak się stało.
Gwiazdka prośbę spełniła, dziewczyna szczęśliwą była.

W chwili gdy opowiadałam tą opowiastkę po raz pierwszy, ta dziewczyna leżała na łóżku otulona ramionami osoby która jest miłością jej życia, patrząc mu w oczy była najszczęśliwszą na świecie.

Ta opowieść się nie kończy, nadal trwa, ponieważ jest historią prawdziwą, historią mojego życia.



piątek, 28 lutego 2014

Rozłąka ...


Mijają sekundy, upływają godziny, w przeszłości znikają dni. - Czas wciąż mi się dłuży, płynie wolniej z każdą chwilą jakby nie chciał pozwolić nam na spotkanie. A ja...? - Tęsknię coraz bardziej.
Brakuje mi jego uśmiechu, głosu który podnosi na duchu, kojącego dotyku. Tak bardzo chciałabym być teraz obok niego.

Powoli tracę zdrowy rozsądek. - Tak to już jest gdy się kogoś kocha. Nie mogę skupić się na nauce.

Mimo, że dzwoni, że rozmawiamy trochę mam wrażenie, że wyjechał i już nie wróci. Że zapomniał. Że to co było minęło bezpowrotnie.- Głupie wrażenie, bo przecież tak nie jest...
Na szczęście gwiazdy są ze mną i mówią, że niebawem wróci. Są filarami podtrzymującymi mnie gdy on jest za morzem. Dziękuję im.

Czas bardzo się dłuży gdy czeka się na kogoś wyjątkowego - sekundy stają się godzinami, a dni tygodniami. I prosisz wtedy Świat by czas biegł szybciej. A gdy jesteś już z tą osobą, czas przyspiesza i nie ubłagalnie mknie naprzód, a Ty tak bardzo prosisz by zwolnił, a wręcz zatrzymał się na trochę.

Ucieczka

(...)
Las...
Wrzaski wron przerywają nocną ciszę. Chmury przysłoniły księżyc.
Ciemność...
Co sił w nogach biegnę przed siebie, z trudem łapiąc kolejny oddech. Gałęzie drzew biją mnie po twarzy, a kolce pnączy ranią boleśnie moje kostki. W mroku nie zauważam kamienia. Zahaczam o niego - tracę równowagę. Upadam na ziemię z głuchym odgłosem. Nie mam siły się podnieść i uciekać dalej. Jestem wyczerpana. Staram się, jak najciszej, doczołgać do krzewów cierni, by ukryć się pod nimi. Kładę się na kolanach i tak czekam. Choć szanse na to są nikłe, mam nadzieję, że tu mnie nie znajdą... Staram się uspokoić oddech. Myśli kłębią się w mojej głowie. Może stracili trop przy rzece...? Może Deszcz zmył mój zapach...?

Trzask...
A jednak.
Już tu są. Nie zgubili śladu; nie zaprzestali pościgu.
Moje serce, które do tej pory waliło jak oszalałe, na moment się zatrzymuje, a potem znów zaczyna bić, tym razem już spokojne. Myśli w głowie przestają mnie dręczyć. A więc to już koniec... Tak mam skończyć. Trudno. Potem uśmiecham się leciutko. - Udało mi się uciec dalej niż innym, o wiele dalej.
Odprężona, cichutko opadam na ziemię. Przestaję się bać.
To już koniec.
Za kilka minut mnie znajdą. Nie ma sensu się bać, skoro wiem co mnie czeka... Niejeden na moim miejscu umierał by ze strachu, mając nadzieję, że może jeszcze trochę pożyje, myśląc iż jeszcze może mu się udać, choć prawda jest tak, że śmierć stoi tuż obok.

Zaraz ktoś dostrzeże mnie.
Potem wyciągną mnie spod cierni, a ja nie będę stawiać oporu.
Następnie zaciągną mnie na polanę.
I tam...

Z rozmyślań wyrywa mnie głos jednego z nich. - "Tu jej nie ma".
Człowiek, który chyba był ich dowódcą każe im zawracać.
Inny dodaje - "Przy rozwidleniu musiała pójść w prawo". Któryś z nich rzuca czymś ostrym w krzaki. Trafia mnie w nogę. Pomimo rwącego bólu w łydce, zachowuję ciszę.
Odchodzą.

Czuję jak ciepła krew wypływa z rany. Noga zaczyna mi drętwieć.
Wyczołguję się z cienia i kaleczę przypadkiem swoje ramiona o kolce. Wyciągam sztylet, który utkwił głęboko w moim ciele, zagryzając przy tym kij, by nie krzyczeć. Łzy płynął po moich policzkach. Oddzieram kawałek chusty i zawiązuję go nad raną, mając nadzieję, że przestanie krwawić. Oddycham głęboko jeszcze kilka razy, a następnie podnoszę się z ziemi i ruszam w dalszą drogę. Nie mam chwili do stracenia. Wiem, że jutro mogą tu wrócić... 

czwartek, 13 lutego 2014

To chwile tworzą nasze życie ...



Są chwile, w których całkowicie zapominam o tym co dzieję się teraz, w tym momencie, o otaczających mnie ludziach. Przestaję słyszeć odgłosy codzienności i widzieć to, co roztacza się przede mną, a w zamian za to przed oczami stają mi obrazy tamtych "innych", cudownych chwil, a w uszach dźwięczy melodia zdarzeń.

W myślach przywołuję minione momenty i uśmiecham się. Pierwsze spojrzenie, uścisk dłoni, wspólne przygody i wygłupy, zaskakujące przeżycia, nowe przyjaźnie, pierwsze "Kocham Cię" ...- tysiące kolorowych baniek mydlanych niesionych przez czas, szybujących wokół mnie.

Popychają mnie w przyszłość, towarzyszą przy każdym kroku, wraz z otaczającymi mnie ludźmi budują "mnie" - to kim jestem...


Są momenty, w których zdawać by się mogło, że wszystko się "wali". Wtedy w swojej pamięci wołam "bańki", pomagają mi one wstać i przetrwać trudniejsze chwile. Są ostoją dla mnie jak przystań dla żaglowców...

Jedną z moich ulubionych baniek jest wspomnienie spaceru nad morzem o zachodzie słońca. Barwne wzory malujące się wówczas na niebie, czasami śnią mi się po nocach. Chłodna wieczorna bryza owiewała moją twarz, a w uszach dźwięczały odgłosy spokojnie bijących o brzeg fal i krzyki mew...

A jaka jest Twoja bańka...?


środa, 12 lutego 2014

Bez tytułu 7


***
Gdzieś w oddali widać ognia ciepły blask
- ktoś od dawna wyczekuje nas,
nadzieję mu niesiemy
myślą jedną połączeni.

Kiedyś przeminą szare dni
pośród których trwamy ja i Ty
i przeminie także bunt
i spokój odnajdziemy 
w nadziei na sprawiedliwość pogrążeni...  







***

Złudne marzenia,
porzucone pragnienia, 
podobno czasami tak trzeba.

Zapomnieć o sobie, 
Przestać myśleć dobrze,
zrobić tak jak każą. 

Choć czyny takie bolą,
a rany po nich się nie goją,
szczęście innych ważniejsze jest. 

Lecz niech nadzieja w sercu trwa
i jej ogień w myślach płonie, 
wiedz, że kiedyś będzie dobrze.

środa, 15 stycznia 2014

Bez tytułu 6


***
Nie wiem czy wiesz,
że gdy jesteś w pobliżu
zaczynam się uśmiechać
i lżej mi się robi na duszy.

Nie wiem czy wiesz,
że gdy patrzysz na mnie,
to blask Twoich oczy
na nowo koloruje mój Świat.

Nie wiem czy wiesz,
że gdy mówisz do mnie
to jakby cały wszechświat
szczęśliwy był i śpiewał.

Nie wiem czy wiesz
- pewnie nie,
że ja bardzo lubię Cię.


***
Słyszysz krzyk,
a potem już nic.

Światło jasne, błyszczące
wyblakło nagle i w mrok
się przemieniło.

Nie ma już nic,
co znaczy wiele,
tylko pustka.

A w pustce mej duszy
ból - co z gardło chwyta,
ból - co serce łamie,
ból - który umysł przyćmiewa,
ból - który życie mi odbiera,

Ból - który jest Twoją nieobecnością. 

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Bez tytułu 5



***
Otacza mnie cisza,
pusta ogarnia moja duszę,
w głębi siebie słyszę
cichy, niepewny głos
- woła mnie do siebie co noc.

Każe przyjść,
chwycić za rękę
zakapturzoną postać pod ścianą stojącą,
szepczącą swoje imię,
co w wielu budzi lęk,
a mi zupełnie obojętne,
ot zwykłe imię
- Śmierć. 


***
Noc - cały świat śpi,
a wraz z nim i Ty.
Cichutko, pod nosem,
kołysankę Ci wciąż śpiewam,
głaszcząc w marzeniach
Twoją twarz....

Świt - zasypiam i ja,
po nocy bezsennej,
pełnej marzeń
i wspomnień chwil,
których nigdy nie było.

Poranek - budzimy się oboje.
Tak blisko siebie myślami,
tak daleko ciałami,
odliczmy godziny,
- dzielący nas czas.



niedziela, 12 stycznia 2014

Bo zawsze jest "coś" albo "ktoś"



Gdy zaczyna się wszystko układać i wreszcie jestem szczęśliwa, pojawia się ktoś, komu bardzo zależy, żebym przestała być szczęśliwa.Mówi, że mój Romeo ma na mnie zły wpływ, że zbyt często się widujemy choć ledwo raz lub dwa w tygodniu. Przeszkadza jej chyba wszystko. I wydaje mi się, że najbardziej to, że go kocham - bardziej niż wszystko inne, niż wszystko...

Nie pozwolę sobie odebrać szczęścia.
Tak długo o nie walczyłam.
Tyle czekałam.
Tak wiele cierpiałam.

Raz w życiu jestem pewna, choć wiele osób mówi inaczej, że na nie zasługuję.

Boję się.
Kiedyś mogłam stracić wiele, teraz - mogę stracić wszystko...

Nie znam dnia, ani godziny, kiedy wszystko odejdzie i znów będę sama... ze swoimi myślami...

Bitwa



      Chłodna letnia noc powoli przemijała, zamieniając się w ciepły poranek. Złociste promienie słońca muskały nieśmiało ziemię.

       Była tam całkiem sama. Nie wiedząc co ma robić, chodziła w kółko. Starała się poukładać plączące się w jej głowie myśli. Powoli uświadamiała sobie co stało się w nocy, ledwie kilka godzin wcześniej. Obrazy - minione chwile - stawały się coraz wyraźniejsze.

        Ciemność, rozjaśniana pochodniami i księżycem, wyglądającym zza ponurych chmur. Odgłosy walki. Z ich strony - przegranej walki. Zatrzymała się w samym środku pola, otoczona przez śmierć. To był koniec. Zostało ich razem może trzech i ona. Nie mieli szans. Krzyki rozpaczy, przerażenia i wściekłości. Ktoś uderzył ją w głowę. Myślała, że chce ją zabić, teraz wiedziała - pomógł jej przetrwać. Upadła na ziemię. Zanim straciła przytomność, zdążyła zobaczyć jak ostatnich z jej oddziału ustawiają w szeregu. Widziała jak po ich twarzach zmęczonych walką, płyną łzy strachu - ostatnie łzy. Ktoś krzyknął "uciekaj" do osoby kryjącej się w cieniu. Złapali go, postawili obok reszty. Ubrani na oliwkowo "żołnierze" przygotowali broń do strzału. Jeden z jej ludzi spojrzał w jej kierunku i blado się uśmiechnął. - Wilga, wiedział, że dowódca żyje, więc był spokojny. Szloch, odgłos głuchych strzałów, a potem już tylko cisza i ciemność. Wszyscy, którzy byli z nią, polegli - bo mieli inne przekonania niż cała reszta świata. Ocknęła się nad ranem. Przez chwilę żałowała, że nie zginęła z resztą. Wahała się czy nie dołączyć do nich teraz. Ale nie mogła - wiedziała, że może i bitwa zakończyła się ich przegraną, ale wojna wciąż trwa i to ONA ją zwycięży. Do kwatery głównej długa droga, a czasu bardzo mało. Ludzie czekają, chcą usłyszeć prawdę o tym co się tu stało. Pora wyruszyć w drogę powrotną. Gdy odchodziła, ostatni raz spojrzała w stronę poległych. Mrok zniknął, by wkrótce powrócić...

piątek, 3 stycznia 2014

Sen...


Sny to wspomnienia miejsc oraz chwil - nawet tych, które nigdy się nie wydarzyły,  to też marzenia, przeczytanie książki, usłyszane piosenki i historie.

Sny odgrywają w naszym życiu dużą rolę - pomagają dostrzec to co często jest nie widoczne, ale czasami...
widzimy w nich rzeczy, o których nie chcemy mówić po przebudzeniu , o których wolelibyśmy zapomnieć, a wielokrotnie nie potrafimy.


             Znajduję się w szarym pomieszczeniu. Złotym płomieniem palą się tam pochodnie. Pada śnieg wśród którego tańczę do muzyki dobiegającej znikąd. Nagle muzyka zamiera, śnieg znika, a ze ścian spływa krew. Zaczynam biec wąskim korytarzem, który po chwili zmienia się w ogromny labirynt. Nie mogę z niego wyjść. Słyszę czyjeś kroki. Na karku czuję czyjś zimny oddech.Obracam się powoli i staję naprzeciw zakapturzonego mężczyzny. Widzę tylko jego złowieszczy uśmiech. Nie potrafię, albo nie chcę się ruszyć. Czuję jak gładzi mnie po szyi, a potem zaczyna mnie dusić. Kątem oka dostrzegam jak wyciąga błyszczący przedmiot. Nóż. Wyrywam się i uciekam. Goni mnie. Powoli opadam z sił, ale nie poddaję się. Na nadgarstkach widzę dwie czerwone linie, z których wypływa zimna krew. Upadam na ziemię. Obraz staję się nie wyraźny lecz mimo to jestem w stanie dostrzec przed sobą tę postać. Słyszę jego głos, przenikający mnie do kości. Mówi, że sama jestem sobie winna i że nadszedł mój czas. Dostrzegam już tylko jak oblizuje nóż ociekający moją krwią. Potem nastaje ciemność i pojawia się dotkliwy ból w sercu, a potem już nic.
             Kolejne co widzę to ja. Leżę na ziemi, blada, ledwo oddycham. Jeszcze kilka chwil temu biała suknia jest teraz czerwona tak jak podłoga wokół. On wciąż nade mną stoi czekając na koniec.  Szybuję w powietrzu w postaci srebrnych drobinek pyłu. Nagle wracam na dół, ból powraca. Wtedy wydaje ostatnie tchnienie.

Budzę się.

To był jeden z najgorszych snów. Nie potrafię o nim zapomnieć chociaż bardzo bym chciała, a już najbardziej chciałabym zapomnieć o tej zakapturzonej postaci. Była najbardziej przerażająca. Dlaczego? - Bo była nią osoba najbliższa mojemu sercu.

czwartek, 2 stycznia 2014

Bez tytułu 4


***


W marzeniach sennych pogrążona,
szybuję po nocnym niebie,
przez wiatr,
jako srebrny pył niesiona,
aż w końcu
migoczę i lśnię na firmamencie
jako mała gwiazdka
i prowadzę wędrowców przez świat.

A teraz jestem
Słońca promieniem
I głaszczę płatki kwiatów,
a potem na ziemię spadam
będąc kropelką porannej rosy,
źdźbła trawy uczepioną.

A teraz?
Budzę się
I jestem zmęczona… 


***

Ciałem jestem tutaj,
Lecz myślami przy Tobie.
Nie odstępuję Cię na krok
- tak jak tego pragnąłeś.
Jestem…
cała sercem i ciałem Twoja,
- jedyna, upragniona,
w snach wymarzona.


 

środa, 1 stycznia 2014

Chmury...







         Wiedzieliście, że chmury też potrafią mówić…?
Wypatrywaliście się kiedyś, w wolnej chwili, jakichś kształtów na nieboskłonie? Szukaliście wzrokiem delikatnych obłoczków płynących po rozmarzonym niebie? Jeśli tak i jeśli macie głęboką i wrażliwą duszę rozumiecie, o czym piszę.
        

          Chmury nie mówią wprost. Nie mówią wierszem, ani czystą prozą. One opowiadają nam niezwykłe historie zapisane na błękitnym papirusie białym piórkiem. Historie dawno zapomniane, które usłyszał kiedyś wiatr i senne marzenia powierzone niegdyś liściom drzew.  Snują opowieść o mężnych rycerzach, tajemniczych damach, niekończących się wędrówkach i o ostatnim spojrzeniu. A to, co zobaczysz, zależy tylko od Ciebie.  Chmury pokazują co, chcą, ale to Ty je odczytujesz i Ty słuchasz opowieści.


          Snują jedne z najpiękniejszych opowieści, ale tylko niektórzy ich słuchają. Tylko część z nas ma tę siłę, chęć i jest na tyle ciekawa, by poznać magię i niezwykłość, jaką w sobie kryją.

          Któregoś wrześniowego poranka, gdy jechałam do szkoły, opowiedziały mi dość osobliwą historię.
Światło poranka muskało moją twarz. Czułam jego ciepło pomimo szyby okna samochodu, przez którą musiało się przebić. Malowało na niebie niezwykłe obrazy – odzwierciedlenie świata, jaki stworzyła jesień wraz z wiatrem w ciągu kilku ostatnich dni, świata na pozór zwykłego, a jednak magicznego.  Spojrzałam w niebo tonące w oszałamiających barwach. Białe obłoki sunęły powoli po niebie zmieniając swoja postać w niezauważalny sposób. Dla kogoś innego byłyby pewnie tylko chmurami, oznaką nadchodzącego deszczu, lecz dla mnie były one otwartą księgą z baśniami.  Na początku jedynie się im przyglądałam, później zaczęłam słuchać, wczytywać się w ich przesłanie, którego do tej pory nie mogę pojąć, a które jest jedną z najpiękniejszych baśni, jakie usłyszał świat.

         Anioły… Dumne białe postacie na barwnym firmamencie. Stojące w szeregach, wolne od wszystkiego, przyglądają się wschodzącemu słońcu, nowemu dniu który wyrasta u ich stóp. W białych szatach, z podniesionym czołem, z siłą, która od nich bije, hardo dzierżą w dłoniach lśniące miecze. Czekają aż ktoś wezwie ich na pomoc, by mogło wypełnić się ich przeznaczenie. By mogły udać się na wieczny spoczynek. Naprzeciw nich stoi jeszcze jeden anioł. Trzyma w ręku chorągiew. Złociste promienie słońca malują na niej nadzieję. Ogarnia mnie nieodparte, błogie uczucie zachwytu.
Na moment postacie znikają mi z oczu za koroną drzew, a gdy znów mogę ujrzeć niebo nad sobą, nikogo tam nie ma. Zastanawiam się, czy może nareszcie, po tylu latach oczekiwań ktoś, wezwał je na pomoc…

Bez tytułu 54

*** Każde słowo, a może i gest, nawet jeśli tylko cię głaskam, wciąż to nie jest to co trzeba,  zamiast tego jestem hukiem ka...