piątek, 23 listopada 2018

Być czy nie być


“Don't know what's going on
Don't know what went wrong

/Three Days Grace/

Czasami błogosławimy czas, w którym dzieje się coś niespodziewanego. Zmieszanie, ciepełko łechcące mile ego, ale odmowa, nie wprost, ale jednak. Potem cisza, koniec tematu, czyli to był żart. I luz. Jakoś to nawet nie rusza. Potem pisze raz, drugi, odpisujesz. I o dziwo jest lepiej niż można było się spodziewać. Hej, chyba w końcu z kimś rozmawiasz. Duma, radość, ale zadajesz pytania w starym stylu, nie oduczyłeś się manipulować rozmową w internecie. Ciekawe czy mają tego świadomość. W każdym razie, dostajesz odpowiedzi jakich się spodziewasz. W sumie miła „zabawa”, nadal jeszcze umiesz podtrzymać konwersację, więc jak ma nie być miłe? Ale potem przypominają się wszystkie wtopy, ludzie, którzy się tylko bawili, albo po prostu nie brali na poważnie, nudzili się szybko, nie myśleli o konsekwencjach. Przypominasz sobie jak teraz wygląda Twoje życie i zaczynasz się zastanawiać czy nie przerwać tego zanim będzie za późno. Czy w ogóle zaufać...
Bo czasami jest tak, że wydaje się układać wszystko niemal idealnie, ale to tylko złudzenie, cienka wierzchnia warstwa, kruchy lód a pod spodem rwąca rzeka niebezpieczeństw przykrości i rozczarowań.


***
W co należy wierzyć?
Czy odbicie w lustrze jest prawdą,
Czy tylko jedną z tysięcy jej wersji?
Czy zapamiętując historię już zmieniłam pamięć o niej?
Czy rozważając możliwe opcje, pomijam tę właściwą?
Które tak, a które nie należy sobie dziś powiedzieć?
Kiedy wreszcie przyjmując stan rzeczy będzie to oznaczać jego akceptację?
Brak działania też jest działaniem, więc co mam zrobić, by naprawdę nie robić nic?
Jak nie podjąć złej decyzji?
Czy o to właśnie chodzi?
Nie by żyć, a przetrwać ten dzień?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez tytułu 54

*** Każde słowo, a może i gest, nawet jeśli tylko cię głaskam, wciąż to nie jest to co trzeba,  zamiast tego jestem hukiem ka...