niedziela, 11 października 2015


(...)
Były takie wieczory, że siedząc w samotności pisała po udach kody kreskowe.

Jedne z nich sprawiały, że przestawała czuć wewnętrzny ból, inne że przestawała płakać i wśród   znajomych potrafiła się beztrosko śmiać.

Kiedyś było inaczej. Nie potrzebowała ICH, żeby było dobrze, ale z czasem przecież wszystko się zmienia. Kiedyś wstawanie z łóżka nie sprawiało, że do oczu napływały jej łzy, a jedzenie nie przyprawiało jej o mdłości. Ale to było tak dawno.

Teraz siedziała za łóżkiem, zwinięta w kłębek jak kotek, słuchając muzyki lekko kiwała się na boki. Obok niej stał kubek pracującej herbaty. Ciepło z pokoju już dawno znikło, zastąpione jesiennym, nocnym powietrzem wlatującym przez otwarte na ościerz okno. Koszmar sprawił, że nie mogła ponownie zasnąć.
Znowu.
Kolejna noc z rzędu.
Przywykła już do nieustannego zmęczenia...
Od tak dawna nie spała spokojnie.

Dzisiaj kolejny raz śniła jej się ta zakapturzona postać, z uśmiechem mrożącym krew w żyłach.
Postać, która kolejny raz usiłowała zabić ją we śnie.

Po przebudzeniu chciała napisać albo zadzwonić do Niego, ale nie zrobiła tego, tak jak poprzedniej nocy i poprzedniej... Nie chciała Go denerwować.

A teraz siedziała sama płacząc cicho pośród ciemności pokoju i chłodu nocy. Teraz znów była sama...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez tytułu 54

*** Każde słowo, a może i gest, nawet jeśli tylko cię głaskam, wciąż to nie jest to co trzeba,  zamiast tego jestem hukiem ka...