wtorek, 31 marca 2015

Anioł zniszczenia ...


(...)

Ból.
Raniłam wszystkich.
Ludzi mi bliskich, zupełnie obcych, zwykłych znajomych.
Fizycznie. - Dotykiem, który był jak igły z lodu, jak ostrza toporów, złamane serce...
Psychicznie. - Po prostu. Samą swoją obecnością. Odbierałam im nadzieję, zadawałam rany nic nie mówiąc, wprowadzałam w stan przygnębienia, depresji. Wystarczyło, że dłużej spojrzałam na kogoś, a zaczynała cierpieć.

Drugiego dnia część z nich się odwróciła...
Trzeciego dnia, zaczęli mnie unikać, ale nadal rozmawiali. Obecny świat daje przecież tyle możliwości.
Czwartego dnia odeszli wszyscy, prócz rodziny. Ale teraz to ja unikam ich, żeby nie zadawać bólu...

Nastała samotność. 

Tak wielu ludzi dookoła mnie.
Kilkoro przy mnie.
Żaden ze mną.

Samotne wieczory, spędzone nad książkami, przy gorącej herbacie.
Wielogodzinne spacery; w słońcu, deszczu...
Mnóstwo obejrzanych filmów, zrobionych zdjęć, przesłuchany płyt, przejrzanych gazet, wykonanych rysunków, namalowanych portretów, rozwiązanych testów maturalnych, wszystkie pokoje sprzątnięte na błysk, setki zapisanych stron, zrobionych ciasteczek ... w samotności.

Nie potrafią i nie mogą mi pomóc. Nie wiem co się wydarzyło po tamtej ... hmm rozmowie. Pamiętam jedynie i widzę coraz wyraźniej te czarne skrzydła. To jedyne co mam.
Czarne pióra. Najprostszy a zarazem najbardziej skomplikowany opis tego co teraz.

Najgorsza jest to, że nie czuje nic.
Powinno mnie to boleć, doprowadzać do rozpaczy, martwić i złościć, powoli wykańczać. Ale nie czuję NIC!!!
Jest pustka. Brak emocji. Brak uczuć.
Dlatego chcę się dowiedzieć co tam zaszło.
Chcę wiedzieć dlaczego to wszystko...

Mój dotychczasowy świat legł w gruzach.
Zostały mi jedynie samotne powroty do domu i widok zimnych oczu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez tytułu 54

*** Każde słowo, a może i gest, nawet jeśli tylko cię głaskam, wciąż to nie jest to co trzeba,  zamiast tego jestem hukiem ka...