czwartek, 24 maja 2018

Nie zawsze ma się szczęście 5

Zdecydowanie muszę popracować nad tytułami... To najtrudniejsza część pisania :) 


Siedział, jak zawsze, na dachu jednego z bloków obserwując gwiazdy na ziemi - migoczące światła lamp. Pozwalał myślom płynąć swobodnie w różnych kierunkach, jednocześnie obracając w dłoniach  zapalniczkę. A potem pojawiła się iskierka wspomnienia, gdy zawiał zimny wiatr niosący ze sobą deszcz. Kiedyś na dach zabierał Ją ze sobą...

To był ich pierwszy wspólny spacer pod niebem, gdy jesienny wiatr sprowadził żagle chmur nad miasto. Nim minął kwadrans, ściana deszczu przesłoniła widoki. Narzucił im nad głowy skórzaną kurtkę, ale nic to nie dało. Przemoczeni do suchej nitki, dygocąc z zimna, wpadli ze śmiechem do Jej mieszkania. Potem rozmawiali niemal do białego rana, Ona w piżamie z hello kitty, on w wygrzebanym ze strychu dresie. Zasnęła w pół zdania z głową opartą na jego kolanach.
To była jedna z najszczęśliwszych chwil jaką przeżył. Tak prosta i ludzka.
Stało się to ich cotygodniowym rytuałem, aż w końcu...

Poprzysiągł sobie zapomnieć wszystkie wydarzenia z tamtego okresu. Chciał by było jak dawniej, choć wiedział, że jest to już niemożliwie - zbyt wiele rzeczy dookoła, a także w nim uległo zmianie. A teraz ta dziewczyna... przez nią to wszystko wracało.
Wyciągnął kolejnego papierosa z paczki i odpalił. Biała mgiełka poszybowała w noc. Musiał się skupić na znalezieniu rozwiązania tej mało komfortowej dla niego sytuacji...

Obudziła się z potwornym bólem głowy. Jej mama zawsze nazywała to "kacem moralnym"; ból spowodowany długim płaczem lub rozmyślaniem o mało przyjemnych rzeczach. Nie miała siły wstać, gdyż każdy ruch przyprawiał ją o mdłości. Jęknęła z niezadowolenia kiedy zadzwonił budzik, pacnęła go ręką po czym nakryła głowę poduszką, tym samym próbując odciąć się od reszty świata. Tego dnia nie zamierzała wychylić więcej nosa ze swojej bezpiecznej przestrzeni, lecz gdy tylko ból ustał zmieniła plany.
Wraz ze zmierzchającym słońcem, wyszła z domu w poszukiwaniu odpowiedzi. Przeczucie mówiło jej, że tak właśnie powinna. I tak nic nie straci...

Obserwując, jak wychodzi z domu, cicho zaklął pod nosem. Trzeba być naprawdę nierozsądnym by włóczyć się samemu po nocy, ale ta dziewczyna chyba lubiła wpadać w kłopoty. Może powinien jej na to pozwolić..?

Ratując ją tamtej nocy stał się jej prywatnym opiekunem. W myśl zasady "jesteś odpowiedzialny za to co oswoisz"; nie można komuś uratować życia by potem go zignorować. To jest deklaracja na całe jej życie...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez tytułu 54

*** Każde słowo, a może i gest, nawet jeśli tylko cię głaskam, wciąż to nie jest to co trzeba,  zamiast tego jestem hukiem ka...